W dzisiejszych czasach posiadanie cyfrowego aparatu fotograficznego nie jest niczym niezwykłym – głównie za sprawą upowszechnienia się smartfonów. Moda na „słit focie” rozpoczęła się chyba wraz z wprowadzeniem funkcji samowyzwalacza. Były sesje zdjęciowe przed lustrem, były dodatkowe aparaty montowane na froncie telefonu. Dzisiaj tzw. kijki do selfie przestają powoli być w naszym kraju postrzegane jako coś nowego, czy ekstrawaganckiego. Jaki jest kolejny krok? Wg niektórych – autonomiczne drony z kamerami.
Mam świadomość, że „autonomiczne drony z kamerami” brzmią dość futurystycznie, ale tak naprawdę drony z kamerami są już teraz dość szeroko stosowane na całym świecie. Nowością jest obecnie coraz bardziej rozbudowywany stopień autonomii, który pozwala przeciętnemu użytkownikowi na robienie zdjęć z powietrza, bez konieczności posiadania umiejętności pilotażu.
Po co komu latające kamery?
Jeśli zadajesz sobie w tym momencie to pytanie, to chyba nie widziałeś poniższego filmu 🙂
Tematyka dronów przestała być już egzotyczna i dzisiaj za niewielką cenę każdy może nabyć lub złożyć własną zabawkę tego typu. Śledząc kampanie projektów fundowanych społecznie (np. kickstarter) również można zauważyć, że coraz więcej pomysłów z dziedziny robotyki dotyczy właśnie sprzętu latającego. Przykładem może być Zero Zero Robotics, które prowadzi kampanię „Hover Camera”, czyli z ang. „unoszący się aparat”. Urządzenie ma kosztować poniżej 600 dolarów (ok. 2300 zł), a na pokładzie znajdziemy znany z telefonów HTC One M8 i Samsung Galaxy S5 procesor Qualcomm Snapdragon 801. Rolą procesora będzie implementacja sztucznej inteligencji połączonej z zaawansowaną wizją komputerową – to ona będzie dbać o to, by nigdy nie zgubić użytkownika z pola widzenia, a także rozróżnić go spośród innych ludzi w okolicy. 13-megapikselowy aparat pozwoli na nagrywanie w rozdzielczości 4K (4x full HD), a napęd umożliwi unoszenie się na wysokości do 50 metrów. Do zestawu dołączona będzie aplikacja napisana na Androida oraz iOS, która umożliwi proste i intuicyjne sterowanie dronem.
W temacie „komercyjnej” autonomii dronów przoduje firma DJI ze swoim najnowszym modelem Phantom 4 (1400 USD = ok. 5400 zł). Urządzenie możemy jednym „tapnięciem” w ekran telefonu wysłać w przestworza, a następnie zmusić do podążania za nami lub zataczania wokół nas kręgów. Robot sam wykryje i uniknie okolicznych przeszkód, a następnie sam wyląduje – na przykład w miejscu, z którego wystartował. O ile rozwiązania tego typu są stosowane w modelarstwie FPV już od jakiegoś czasu, to teraz nie tylko zapaleńcy będą mogli sobie na nie pozwolić.
Oczywiście, nie wszystko jest takie różowe – Phantom nie potrafi m.in. podążać za celem, jeśli cel porusza się w dół względem pozycji startowej – np. podczas zjazdu po zboczu góry na nartach, albo w trakcie downhillu. Jest to jednak pewien krok i przetarcie ścieżek, którymi w najbliższej przyszłości podążą inni producenci sprzętu latającego. Miejmy nadzieję, że sprzętu tańszego od flagowych urządzeń DJI…